Od czterech dni nad Polską można obserwować przeloty satelitów Starlink. To widowisko zaczęło się od formacji przypominającej kosmiczny pociąg, czyli jasnego szeregu świateł sunących po nocnym niebie. Dziś satelity zaczynają się rozpraszać, stopniowo zmierzając na swoje docelowe orbity. Dla jednych to jedynie technologia – mało znaczące punkty na niebie, które mają dostarczać Internet. Dla innych – fascynujące widowisko, świetlista ciekawostka, która na moment pozwala spojrzeć w niebo i poczuć potęgę ludzkiej inżynierii.
W niedzielę 17 listopada przelot satelitów Starlink rozpocznie się o godzinie 16:54. Starlinki pojawią się na zachodzie nieba i przemieszczą się na wschód. Zresztą podobnie jak w dniach poprzednich. Grupa G9-11 jest już dość mocno odseparowana i nie tworzy zbitej formacji, tylko rozciąga się na przestrzeni całego nieba. Separacja satelitów to normalny proces w przypadku Starlinków, który postępuje z każdym dniem od momentu umieszczenia ich na orbicie. Ma to na celu umieszczenie satelitów w takich miejscach, żeby mogły rozpocząć świadczenie usługi dostępu do Internetu.
Satelity przelecą, ale jak z ich widocznością to już inna kwestia. Nie dość, że pogoda nie ułatwia obserwacji, to otrzymujemy od Was raporty o słabej widoczności tej grupy satelitów. Kąt ustawienia Starlinka względem Ziemi i Słońca, nie powoduje znacznego odbicia światła w naszym kierunku. Co z jednej strony jest dobrą informacją dla astronomów, gdyż nadmierne świetlne ślady na niebie zostawiane przez satelity, potrafią niweczyć badania kosmosu za pomocą czułych urządzeń i kamer.